poniedziałek, 12 października 2009

Zło mieszka blisko


„Za podszeptem diabła” norweskiej pisarski, Karen Fossum, to książka dobra, ale pozbawiona tego specyficznego magnetyzmu, trzymającego czytelnika w napięciu aż do ostatniej strony. Jest ponuro, jest wciągająco, jest tak, jak powinno być w dobrym kryminale. Problem w tym, że jest właśnie tylko i wyłącznie poprawnie.

W swojej najnowszej książce Fossum - zwana królową powieści kryminalnej z Norwegii – pokazała, że to zaszczytne miano zdobyła w pełni zasłużenie. „Za podszeptem diabła” to historia pewnej nie do końca stabilnej psychicznie starszej kobiety o imieniu Irma, patologicznie chłodnej i sprawiającej wrażenie wyzutej z pozytywnych emocji. Bohaterka w swojej piwnicy więzi młodego włamywacza Andreasa, który w trakcie napadu złamał kręgosłup. Irma stała się panią jego życia i śmierci. Zaginionego chłopaka poszukuje komisarz Sejer, doświadczony policjant ze skłonnością do flegmatyzmu i rozważań filozoficznych. Jego jedyną nadzieją jest przyjaciel zaginionego, Zipp, który jednak – z powodu różnych grzeszków popełnionych wraz z kolegą – nie pali się do pomagania policjantowi. Komisarz podejmuje więc działania po omacku i krok po kroku dociera do coraz bardziej osaczonego przez Irmę Andreasa…

„Za podszeptem diabła” to poprawny, dobrze napisany kryminał. Autorka stworzyła całkiem ciekawą opowieść. Trudno wszakże oprzeć się wrażeniu, że motyw ofiary więzionej przez psychopatycznego oprawcę jest już solidnie wyeksploatowany przez specjalistów od książek kryminalnych czy też filmowców. Sprawia to zaś, że „Za podszeptem diabła” może się wydać książką cokolwiek nieświeżą i wtórną. Fossum częściowo wpadła w pułapkę banału. By nie popaść jednak w tanie krytykanctwo, trzeba oddać autorce, że banał ten opowiedziała z pomysłem i fantazją. Mogło być znacznie gorzej i zwyczajnie nudno, tymczasem opowieść jest spójna i intrygująca.

Siłą „Za podszeptem diabła” jest jej rozbudowany wątek psychologiczny. Karen Fossum stworzyła prozę gęstą i skłaniającą do refleksji. W książce bywa duszno, bywa mrocznie, autorka z wprawą obnaża ciemne zakamarki ludzkiej psychiki. Również bohaterowie to postaci z krwi i kości, których dialogi czyta się z przyjemnością, a nie z trudnym do opanowania zażenowaniem.

Najnowsza książka Karen Fossum to solidny, porządnie napisany kryminał. Autorka z wielu składników sporządziła całkiem smaczne kryminalne danie. Książce nie zaszkodziło nawet wplecenie w nią – pozornie całkiem niepotrzebnych - wątków w rodzaju homoseksualnych ciągot Andreasa czy też defektu cielesnego Irmy, która urodziła się z… jelitami poza brzuchem.

„Za podszeptem diabła” to książka, która powinna spełnić oczekiwania miłośników kryminałów. Sęk w tym, że raczej nie zapadnie im na długo w pamięci. Nie ma w niej tej swoistej iskry, tej soczystej atmosfery występku, moralnej zgnilizny i półświatka, którą znaleźć można choćby w powieściach Marka Krajewskiego.

Karen Fossum, Za podszeptem diabła, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz