poniedziałek, 13 lutego 2012

Tony Judt, "Pensjonat pamięci"

fot. Wydawnictwo Czarne.

”Pensjonat pamięci” to ostatnia książka w dorobku Tony’ego Judta. Brytyjski historyk, ceniony w świecie głównie za monumentalne “Powojnie”, czyli historię Europy po II wojnie światowej oraz za pełen politycznej pasji esej “Źle ma się kraj”, pisał ją - a właściwie dyktował - zmorzony ciężką chorobą.

W ostatnich latach swojego życia Tony Judt cierpiał na stwardnienie zanikowe boczne. Nie mogąc samodzielnie przelewać myśli na papier za pomocą pióra, autor dyktował przemyślenia swojej rodzinie i współpracownikom. Książka ta jest zbiorem wspomnień i refleksji Tony’ego Judta, literacką klamrą spinającą jego życie i twórczość. To szereg krótkich przeważnie tekstów, w których autor snuje rozmaite refleksje na temat swoich przeżyć, doświadczeń, podróży...

Każda lektura jest na swój sposób doświadczeniem głęboko osobistym. Jest podróżą po nieznanych światach, wędrówką po ideach i poglądach, spacerem wśród literackich bohaterów i ich losów. “Pensjonat pamięci” rysuje się jednak na tym tle wyjątkowo. Czytelnik ma bowiem wrażenie, że towarzyszy Tony’emu Judt’owi w jego ostatniej drodze. To nadaje tej książce wyjątkowy, bo głęboko intymny charakter. "Pensjonat..." jest jak podróż w czasie ramię w ramię z człowiekiem wybitnym i doświadczonym, któremu dane było żyć w czasach wielkich zmian, jak rewolucja ‘68 czy upadek Związku Radzieckiego. “Pensjonat pamięci” to wreszcie opowieść odchodzącego świadka i przenikliwego obserwatora przemian politycznych czy społecznych. Opowieść tym piękniejsza, bo pozbawiona goryczy człowieka mającego świadomość, że jego życie dobiega końca, za to pełnego godności, spokoju i mądrości.

Warstwa wspomnieniowa czy biograficzna nie jest jednak jedynym poziomem, z którego czytać można tę książkę. Ostatnie dzieło Tony'ego Judta jest bowiem pracą głęboko polityczną. Snute przez autora opowieści nie służą tylko, choć i to pewnie było jego intencją, podsumowaniu jego życia i osiągnięć. Opowiadając o przeszłości, Judt wiele mówi też o wadach i bolączkach współczesności. Opowiadając o swojej fascynacji koleją czy podróżach autobusem słynnej londyńskiej Zielonej Linii, autor pokazuje zarazem, jak wiele złego ważnemu w życiu społeczeństw transportowi publicznemu wyrządziła idea prywatyzacji wszystkiego, co publiczne. Przedstawiając szacunek do sztuki wymowy czy publicznych wypowiedzi, którego uczono go, gdy pobierał szkolne nauki, konfrontuje z nim realia współczesnej komunikacji.

- W świecie Facebooka, MySpace i Twittera (nie mówiąc o SMS-ach) zwięzła aluzja zastępuje wyłożenie treści. Kiedyś internet wydawał się szansą na nieograniczoną komunikację, teraz coraz większa komercjalizacja tego medium - “jestem tym, co kupuję” - sprowadza zubożenie. Moje dzieci zauważyły na przykładzie swojego pokolenia, że stenografia narzucona przez sprzęt, jakim się posługują, zaczęła przenikać do samej komunikacji: “Ludzie mówią językiem SMS-ów”. Powinno nas to zaniepokoić. Kiedy słowa tracą integralność, to samo dotyka wyrażane przez nie idee. Jeśli osobistej ekspresji dajemy pierwszeństwo przed formalną konwencją, prywatyzujemy język tak samo, jak sprywatyzowaliśmy wszystko inne - zauważa Tony Judt.

Z kolei opisując instytucję pokojowej, czyli opiekunki młodych studentów prestiżowych brytyjskich college'ów, Judt snuje czytelną i krytyczną dygresję o współczesnych zmianach w stosunkach międzyludzkich.

- Studenci, nie zdając sobie z tego sprawy, bezmyślnie naśladowali ograniczoną, zubożoną kapitalistyczną wizę: ideał pojedynczych jednostek produkcyjnych, maksymalizujących korzyść prywatną i obojętnych na konwencję czy względy społeczne - przekonuje brytyjski historyk Tony Judt w swej opowieści o jednej z doświadczonych pokojowych, zlekceważonej pewnego razu przez studentów w uczelnianym kampusie.

Takich dygresji i anegdot pozornie zakorzenionych w przeszłości, a tak naprawdę zawierających czytelne i wyraziste krytyki pod adresem współczesności w "Pensjonacie pamięci" czytelnik znajdzie na każdej praktycznie karcie tej książki. To zaś czyni ją nie tylko zbiorem wspomnień, ale także swoistym memento autora na przyszłość.

Tony Judt pełnił ważną rolę publicznego intelektualisty. Nie był typowym medialnym ekspertem znanym z tego, że jest znany i przekonującym do tego, co w danej chwili modne czy potrzebne. Za swoją misję uważał mówienie tego, co - w ramach osobistej i intelektualnej przyzwoitości - uważał za stosowne i prawdziwe. Podkreślał walory myślenia wspólnotowego, przekonywał o znaczeniu dobra publicznego. Kpił z dogmatów, potrafił iść pod prąd obiegowych opinii, nie zadowalał się łatwymi odpowiedziami. W Swoim płomiennym politycznym esejem "Źle ma się kraj..." Tony Judt rozwinął szerzej wiele ze swoich krytyk i idei. Natomiast "Pensjonat pamięci" jest swoistym przewodnikiem po dojrzewaniu myśli czy też doświadczeniach formacyjnych tego wybitnego intelektualisty.

Społeczeństwa świata są dziś oburzone. I słusznie, bo to im wystawiono rachunek za finansowe kaprysy i zabawy nieodpowiedzialnych bankierów. Często słychać jednak, że oburzać się nie jest sztuką, a palić opon czy demolować sklepów wręcz nie wolno (a kolejne drakońskie cięcia socjalne, jak w Grecji, uzasadnia się dziejową czy ekonomiczną koniecznością). - Gdzie jest pomysł Oburzonych na zmiany, co oni proponują, jaki ład gospodarczy czy społeczny? - padają pytania, podskórnie podszyte drwiną, że pewnie protestujących chodzi o socjalizm czy zgoła komunizm. To jednak kolejna bzdura tych, którzy finansowymi machlojkami podłożyli bomby pod dostatek i godne życie milionów ludzi na całym świecie. Gdzie jest program? Odpowiedź jest prosta. Między innymi w książkach Tony'ego Judta. choćby w "Pensjonacie pamięci".

Tony Judt, "Pensjonat pamięci", tłum. Hanna Jankowska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012. 

niedziela, 5 lutego 2012

Debiut na portalu lewica.pl

Moja recenzja książki "Kulisy Platformy", czyli wywiadu rzeki z Januszem Palikotem, trafiła na łamy portalu lewica.pl. 

Tekst można znaleźć tutaj. Tym samym mam przyjemność debiutować na łamach największego w Polsce lewicowego portalu internetowego. I postaram się, by publikować tam - a także, rzecz jasna, na tym blogu - jak najczęściej.