czwartek, 11 czerwca 2015

Jakub Błaszczykowski, Małgorzata Domagalik, "Kuba. Autobiografia"

To jest mocna książka. Rzadko się zdarza, aby sportowy celebryta odsłonił kulisy swojego prywatnego życia i podzielił się opowieścią o tragedii, której doświadczył jako dziecko. Bez lukrowania, bez uników, maksymalnie szczerze.

Jaki jest stereotypowy wizerunek piłkarza? Najczęściej futboliści są widziani jako nieco zmanierowani, bogaci ludzie, którzy nie mają wiele ciekawego do powiedzenia. Po meczach najczęściej opowiadają, że rywal był trudny, że dali sobie radę, a teraz trzeba już pracować nad przygotowaniami do kolejnego spotkania. A między treningami zazwyczaj, jak kiedyś barwnie określił to nieobecny już w polskiej piłce Janusz Wojciechowski, ganiają z małymi torebeczkami po galeriach handlowych i szaleją na zakupach. 

Tak z grubsza można opisać stereotypowy wizerunek piłkarza. I jest on, jak zwykle bywa ze stereotypami, dość krzywdzący. Bo owszem - są piłkarze, dla których oprócz piłki ważna jest jeszcze przysłowiowa fura, skóra i komóra, do tego modne ciuchy, a także WAG (od angielskiego Wifes and Girlfriends). Ale są też zawodnicy, co oczywiste, zupełnie niebanalni jako ludzie. Spójrzmy choćby na ligę polską. W Cracovii gra Marcin Budziński, mający poza boiskiem filmowe czy muzyczne pasje. Grał kiedyś w lidze polskiej Jacek Bednarz, który z wykształcenia jest prawnikiem. Barw Śląska Wrocław broni zaś Krzysztof Ostrowski, który po godzinach pracy piłkarza prowadzi ośrodek terapii uzależnień. A to tylko pierwsze z brzegu przykłady, wygrzebane z głowy na potrzeby tego tekstu. 

Książka “Kuba. Autobiografia” pozwala bez obaw zaliczyć do grona niebanalnych ludzi w świecie piłki także Jakuba Błaszczykowskiego z Borussi Dortmund, byłego kapitana reprezentacji Polski. Popularny “Błaszczu” cieszy się w Polsce dobrą opinią, a kibice cenią jego waleczność i to, że na boisku zawsze zostawia litry potu i tony zdrowia. Ale też Błaszczykowski kilka lat temu nieco podpadł, bo po meczach Euro 2012 publicznie skrytykował federację piłkarską za to, że on i jego koledzy z drużyny mieli za mało biletów na mecze i przez to nie mogli się skupić na grze. Dostał za to mało chlubny przydomek “Biletelli”, obrywając za to, że zmanierowani reprezentanci Polski walczyli o wejściówki na trybuny zamiast na boisku. Z tym wątkiem książka Małgorzaty Domagalik też się mierzy, ale do tego jeszcze wrócimy. 

Gdy Błaszczykowski nie był jeszcze dorosłym Jakubem, ale małym Kubą, spotkał go rodzinny dramat. Jego mama została zamordowana przez ojca. Jak opowiedział piłkarz Małgorzacie Domagalik, matka prawdopodobnie zmarła na jego rękach. W tym momencie jego dzieciństwo się skończyło. 

Pytanie: ile osób potrafiłoby się podnieść po takiej osobistej tragedii? A ilu zeszłoby na złą drogę lub po prostu załamałoby się na długie lata? Sądzę, że byłaby to bardzo częsta spotykana reakcja, całkiem zresztą zrozumiała. Ale Kuba Błaszczykowski się zawziął. I właśnie tę jego drogę do normalności (o ile “normalność” jest tu właściwym słowem) spróbowała opisać Małgorzata Domagalik. Dziennikarka przez kilka lat spotykała się z Jakubem Błaszczykowskim, rozmawiając na każdy temat. Poznała jego rodzinę, w tym babcię, która wychowywała Kubę po śmierci mamy, jego wuja - byłego świetnego piłkarza Jerzego Brzęczka. Nie pominęła także kolegów z Borussii Dortmund oraz byłego już trenera klubu Juergena Kloppa. 

W książce pojawia się cały kalejdoskop osób, a każda z nich dokłada swój fragment do obrazu, który kreśli autorka. Wyłania się z niego Błaszczykowski - niepokorny młodzian, któremu nieobca była brawura, bójki na pięści… Widzimy w książce, jak “Błaszczu” z łobuza wyrasta na piłkarza pełną gębą, a jego kariera nabiera rozmachu, gdy z czwartej ligi trafia do naszpikowanej wówczas gwiazdami Wisły Kraków i z miejsca staje się jej ważnym piłkarzem. 

Książka zbudowana na tak dramatycznej historii miała wielkie szanse na to, by popaść albo w celebrycki ekshibicjonizm, albo w tani sentymentalizm. Kubie Błaszczykowskiemu i Małgorzacie Domagalik udało się ominąć te rafy. I wspólnie stworzyli książkę bardzo taktowną, gdy trzeba stonowaną, ale też autentyczną i szczerą. Błaszczykowski, którego praktycznie każda cytowana w książce postać opisuje jako głęboko nieufnego, skrytego człowieka, stopniowo pokazuje się czytelnikowi jako po prostu człowiek. Taki, który zdołał się podnieść z rodzinnego dramatu, znalazł sens życia w piłce nożnej i wyrósł na zawodnika lokowanego w gronie tych najlepszych na świecie. Walczaka, którego nie złamała nawet ciężka kontuzja kolana i kolejny uraz, tym razem mięśnia w chwili, gdy wydawało się, że jest na prostej drodze do powrotu na boisko. 

Nie ma w tej książce patosu, kreowania wizerunku czy nawet prób lansu. Dostajemy za to opowieść o człowieku, który chciał więcej i sięgnął po swoje marzenie. A przy tym nie dał się ani zepsuć dużymi pieniędzmi, które zarabia, ani nie popadł w gwiazdorstwo. Na kartach książki Małgorzaty Domagalik Błaszczykowski jest po prostu Kubą - utalentowanym, walecznym twardzielem i mającym od lat tę samą paczkę zaufanych przyjaciół facetem, bałaganiarzem i dobrym ojcem swoich córek. To nadaje tej książce dużą siłę - bo mamy okazję poznać człowieka, którego dotychczas można było co najwyżej oglądać w trakcie transmisji jego meczów albo czytać jego słowa w wywiadach. Z tych wyrywków nie dało się jednak odkryć człowieka. Małgorzata Domagalik zebrała je wszystkie w całość. I powoli weszła - zachęcana przez rodzinę - głęboko do życia Błaszczykowskiego i pokazała czytelnikom nie tylko piłkarza, ale przede wszystkim człowieka, który sobie poradził. Choć wcale nie musiał. 

Wracając do wątku “Biletellego”, o którym wspomniałem na początku tekstu… Małgorzata Domagalik tej sprawy nie pominęła, dając szansę Kubie (a także jego wujowi, Jerzemu Brzęczkowi) na to, aby opowiedział, jak sprawy się miały jego oczami. I czytelnik dowiaduje się, że Błaszczykowski - jako kapitan reprezentacji - postępował tak, jak zwykł to robić. Był kapitanem, miał zaufanie zespołu i wiedział, że rodziny piłkarzy jeździły na mecze Euro 2012 nieraz przez całą Polskę. Zawodnicy zaś nie mieli żadnego oparcia w działaczach PZPN i do ostatnich godzin przed meczami zamartwiali się, czy ich bliscy - mówiąc kolokwialnie - nie pocałują klamki na stadionach. Gwiazdor? Raczej nie. Po prostu człowiek, który nie boi się odpowiedzialności i ma odwagę mówić to, co myśli.

Jakub Błaszczykowski pytany w książce przez Małgorzatę Domagalik o to, dlaczego zdecydował się odkryć swoje karty tak otwarcie, odpowiedział: bo może moja historia komuś pomoże. Sądzę, że lektura tej pozycji dla niektórych czytelników może mieć walory terapeutyczne - a na pewno posłużyć jako motywator do wszelakich starań. Nieczęsto zdarza się też, aby piłkarz z tak wysokiej półki światowego topu zdecydował się na tak otwarte zwierzenia. To wszystko sprawia, że "Kuba. Autobiografia" jest książką, którą warto umieścić w swoich planach czytelniczych na wakacje. 

Na zakończenie spot reklamowy Nike'a, do udziału w którym zaproszono Kubę Błaszczykowskiego i znanego polskiego rapera Eldo - jednego z tych, którego warto po prostu posłuchać, bo gość potrafi zaczarować i rymem, i słowem. Eldo powiedział w książce, że za udział w tej reklamie nie wziął ani złotówki, a możliwość poznania osobiście Kuby Błaszczykowskiego była dla niego przyjemnością. Obaj Panowie złapali między sobą "chemię" i myślę, że w tym klipie widać to bardzo dobrze. 



Jakub Błaszczykowski, Małgorzata Domagalik, “Kuba. Autobiografia”, wydawnictwo Buchmann, Warszawa 2015. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz