niedziela, 2 lutego 2014

Teresa Torańska, "Smoleńsk"


Dawno nie czytałem książki tak bolesnej, że aż wymagającej tego, by co jakiś czas przerywać lekturę. Tak gęsty od bólu, emocji i żalu jest "Smoleńsk" Teresy Torańskiej - ostatnia książka zmarłej w 2013 r. jednej z najwybitniejszych polskich dziennikarek. 

"Smoleńsk" Teresy Torańskiej to zbiór trzydziestu wywiadów. Autorka rozmawiała z urzędnikami, którzy byli bardzo zaangażowani w proces sprowadzania ciał ofiar do Polski. Rozmawiała z politykami PiS, którzy towarzyszyli Jarosławowi Kaczyńskiemu na miejscu katastrofy. Rozmawiała też z rodzinami ofiar tej tragedii. W planach Torańska miała też kilka innych rozmów, m.in. z premierem Donaldem Tuskiem. Niestety, śmierć autorki przekreśliła te plany. I wydawca - warszawska Wielka Litera - uporządkował dorobek autorki związany z tą książką i wydał wszystko, co Torańska zostawiła po sobie przygotowując tę publikację. W tomie nie znalazła się zaś rozmowa z Adamem Bielanem. Były spin doktor PiS nie zgodził się na publikację, bo fragmenty jego rozmowy z Teresą Torańską ukazały się w "Newsweeku". Bielan upierał się, że wywiad ten został opublikowany bez jego autoryzacji i wydawca zdecydował, że na kartach "Smoleńska" tej rozmowy zabraknie. Tyle technikaliów. Choć przyznaję szczerze, że gdyby pisanie o książce można było zakończyć na podaniu prostych o niej faktów, to w tym miejscu odszedłbym od klawiatury i zostawił ten tekst taki, jaki jest. 



Lektura "Smoleńska" boli. Teresa Torańska w swoich wcześniejszych książkach pokazała, że jak mało kto potrafi wyciągnąć emocje ze swoich rozmówców. Warto sięgnąć choćby po wspaniałą książkę "Są", o której myślę, że nie pozostawiłaby obojętnym nawet najbardziej zgorzkniałego cynika. A przecież katastrofa smoleńska i wydarzenia po niej, które podzieliły Polskę, są jak nadal niezabliźniona rana, która nadal boli i piecze... Wydobywać emocje, nawet te najbardziej intymne od rodzin, które w tej tragedii straciły mężów, żony, dzieci - to było szalenie trudne, odpowiedzialne i ambitne zadanie. Bo to są rany, które będą się goiły przez lata. I (zwłaszcza) rodzinne, psychiczne, i polityczne - takie, które jak nożem przecięły do kości polską wspólnotę i nic nie wskazuje na to, żeby przez najbliższe kilkadziesiąt lat znalazło się na to lekarstwo.

Teresa Torańska z właściwą sobie emocjonalną mądrością pozwoliła mówić osobom dotkniętym przez Smoleńsk. Nie tylko rodzinom, które do dziś opłakują swoich bliskich. Oddała głos także politykom PiS. Jej wywiady np. z Pawłem Kowalem czy Joachimem Brudzińskim pokazują, dlaczego to środowisko polityczne i grupy społeczne je popierające tak mocno lansują teorię o zamachu. Czy o rosyjskiej pogardzie dla zwłok prezydenta. Szalbierze tacy, jak Antoni Macierewicz, na "zamachu smoleńskim" budują polityczny kapitał. Niesmaczne to, obrzydliwe wręcz - dla zdrowo myślących ludzi tak. Ale są też tacy, dla których ta tragedia trafia na mocny grunt nieufności, poczucia obcości we własnym państwie i uprzedzeń. Dlatego "Smoleńsk" to książka unikatowa. Bo pozwala zbliżyć się do najgłębszych sensów posmoleńskiej wojny polsko-polskiej. I daje szansę zrozumienia, skąd biorą się demony, które uprowadziły każdą z połów polskiego społeczeństwa, czyniąc je sobie wrogimi na lata.

Są w tej książce fragmenty, po lekturze których trzeba wziąć głębszy oddech. Gdy rodziny opowiadają, jaką mieli nadzieję, że uda im się szybko zidentyfikować ciało bliskiej osoby po skrawkach, które z niej zostały. Gdy dzisiejsza marszałek Sejmu Ewa Kopacz (a w kwietniu 2010 r. minister zdrowia) opowiada, jakim szokiem było dla niej, gdy dowiedziała się, w jakim stanie jest większość ciał ofiar. Gdy czytamy, że mężowie tuż przed wylotem w sobotni wczesny poranek chodzili na palcach, aby nie obudzić śpiących żon...

To jest realny, za sprawą Torańskiej bardzo odczuwalny, głęboki wymiar tragedii, którą Polska poniosła w Smoleńsku. Bo owszem, na scenie politycznej trwa nieustanna burda o to, że Tusk et consortes zdradzili prezydenta o świcie. Albo, że fanatycy sekty smoleńskiej to zwykłe oszołomy. Tyle, że w tym wszystkim są też zwykli ludzie, którym regularna, brutalna walka o "smoleńską prawdę" nie pozwala w spokoju odbyć żałoby. I pożegnać się w duchu z tymi, których tak nagle stracili. Dlatego książkę Teresy Torańskiej odczytuję też jako swoistą prośbę, by dać odetchnąć pokrzywdzonym rodzinom. Im jeszcze przez lata nie będzie lekko. Ich rzeczywistość, miłość i bliskość, zawaliła się nagle i bez ostrzeżenia. Polityczna rąbanka w "walce o prawdę" nie daje im spokoju. Przeciwnie - to oznaka pogardy dla cudzego cierpienia. Cierpienia, na które nikt - absolutnie nikt! - nie zasługuje. "Smoleńsk" jest jak spokojne, ale stanowcze wołanie o przyzwoitość i szacunek.

Rozmawiać w Polsce o tragedii smoleńskiej - rozmawiać, a nie toczyć bezwzględną polityczną walkę - jest szalenie trudno. Nie ma tu miejsca na niuanse. Każda opinia może automatycznie zaszufladkować jej posiadacza po stronie jednego z wrogich sobie obozów. W Polsce, gdzie zaufanie od dekad jest towarem deficytowym (co jest naszym małym dramatem), Smoleńsk jest naprawdę olbrzymią krzywdą. Polityczną i intelektualną, bo straciliśmy blisko 100 wybitnych osobistości, w tym prezydenta, wysokich urzędników, oficerów i parlamentarzystów. Historyczną, bo deficyt zaufania jeszcze się pogłębi. Teresa Torańska, o czym w posłowiu napisała Lidia Ostałowska, czuła, że pod Smoleńskiem stało się coś dla przyszłości Polski okropnego. I podjęła próbę zrozumienia tej tragedii, oddając głos osobom, którym katastrofa smoleńska wyrządziła niepowetowaną krzywdę.

"Smoleńsk" to książka szalenie trudna. Znakomita (jak to u Torańskiej) pod względem warsztatowym, ale emocjonalnie wymagająca od czytelnika mnóstwo wysiłku. Jest też uczciwa, bo na jej kartach można znaleźć wielogłos z każdej strony sceny politycznej, co pomaga zrozumieć wielowymiarowość polskiej tragedii i daje narzędzia, by spróbować wyleczyć tę ranę. Tu nie ma prostych pytań i prostych odpowiedzi. Jest za to tragedia, której - jak sądzę - w Polsce nadal nie przemyśleliśmy, nie przyswoiliśmy i przede wszystkim nie wyciągnęliśmy wniosków. A bez nich trudno będzie myśleć o przyszłości, która dla wielu została pogrzebana w zgliszczach prezydenckiego Tu-154 pod Smoleńskiem.

A na zakończenie, jako post scriptum, posłuchajcie, co o książce Torańskiej mówi Artur Domosławski.



Teresa Torańska, "Smoleńsk", Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz