Wydawnicza dobra passa Czarnego trwa, ale i inne oficyny planują edycję całkiem ciekawych tytułów. Ot, pierwszy z brzegu przykład. 17 lutego W.A.B wyda "Samotność" Anthony'ego Storra.. Temat ciekawy, bo w XXI wieku - zabieganym, nieustannie komunikującym, pozbawiającym człowieka jakiejkolwiek przestrzeni intymnej - samotność wyrasta na problem wręcz polityczny. O książce wydawca pisze tak:
"Dla współczesnego człowieka samotność
to pojęcie negatywne. W dzisiejszym świecie, nastawionym na sukces,
wymagane jest otwarcie się na innych. Wszechstronne kontakty zapewniają
nie tylko powodzenie, lecz także poczucie wewnętrznej harmonii,
spełnienia i szczęścia.
Czy tak jest naprawdę? Storr, opierając się na badaniach Freuda i Junga, wyjaśnia, że samotność nie jest pojęciem jednoznacznym. Owszem, niekiedy ma destruktywny wpływ na psychikę człowieka, zwłaszcza jeśli jest wymuszona (Storr przedstawia niejeden drastyczny przykład), istnieje jednak jej drugie oblicze. Genialni artyści i naukowcy, tacy jak Beethoven, Kant czy Newton, tworzyli swoje największe dzieła z dala od innych. I - jak sami pisali - to właśnie dzięki samotności zyskiwali wewnętrzny spokój. Ludzie, którzy dzięki dobrowolnemu życiu w izolacji osiągnęli szczyt swoich twórczych możliwości, są przykładem na to, jak każdy z nas może osiągnąć psychiczną równowagę i poczucie sensu."
Książka ukaże się 17 lutego 2010 r.
Poniżej fragmencik (bo przecież nie fragment) książki :)
Czy tak jest naprawdę? Storr, opierając się na badaniach Freuda i Junga, wyjaśnia, że samotność nie jest pojęciem jednoznacznym. Owszem, niekiedy ma destruktywny wpływ na psychikę człowieka, zwłaszcza jeśli jest wymuszona (Storr przedstawia niejeden drastyczny przykład), istnieje jednak jej drugie oblicze. Genialni artyści i naukowcy, tacy jak Beethoven, Kant czy Newton, tworzyli swoje największe dzieła z dala od innych. I - jak sami pisali - to właśnie dzięki samotności zyskiwali wewnętrzny spokój. Ludzie, którzy dzięki dobrowolnemu życiu w izolacji osiągnęli szczyt swoich twórczych możliwości, są przykładem na to, jak każdy z nas może osiągnąć psychiczną równowagę i poczucie sensu."
Książka ukaże się 17 lutego 2010 r.
Poniżej fragmencik (bo przecież nie fragment) książki :)
Dama z epoki wiktoriańskiej
regularnie, każdego popołudnia wycofywała się, by odpocząć. Było to
konieczne. Panujące wówczas konwenanse wymagały od niej nieustannego
skupienia na potrzebach innych, a jednocześnie ignorowania własnych
pragnień. Popołudniowy wypoczynek pozwalał odetchnąć od roli uważnego
słuchacza i pomocnego anioła; roli, która nie pozostawiała miejsca na
ekspresję samej siebie. Nawet Florence Nightingale - a daleko jej było
od zamykania się w roli pomocnego anioła - w pewnym momencie odkryła,
że jedynym sposobem, by móc poświęcić się nauce i pisaniu, jest
rozwinięcie w sobie choroby nerwicowej, która uwolniła ją od ciężaru
obowiązków domowych i pozwalała wypocząć w zaciszu sypialni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz