22 lutego nakładem wydawnictwa Czarne ukaże się książka "Sonnenschein", opowiadająca o nazistowskich Lebensbornach...
"Przez pięćdziesiąt lat zamykali nam usta. Przez pięćdziesiąt lat nasz los był tematem tabu. Aż do 1990 roku o nas nie mówiono, nie istnieliśmy. Ale archiwa nas dotyczące wciąż są otwarte. Przycupnęły w nich zniszczone życia. My, dzieci Lebensbornu, jesteśmy już starzy. Wielu z nas nigdy się nie dowie, kim jest. Późno zaczęliśmy szukać."
"Przez pięćdziesiąt lat zamykali nam usta. Przez pięćdziesiąt lat nasz los był tematem tabu. Aż do 1990 roku o nas nie mówiono, nie istnieliśmy. Ale archiwa nas dotyczące wciąż są otwarte. Przycupnęły w nich zniszczone życia. My, dzieci Lebensbornu, jesteśmy już starzy. Wielu z nas nigdy się nie dowie, kim jest. Późno zaczęliśmy szukać."
Oddziały SS, pogromy Żydów, getta, obozy koncentracyjne to tematy doskonale znane i bliskie polskiemu czytelnikowi. A jednak dokumentalnej powieści Dašy Drndić nie sposób porównać do żadnej z opublikowanych dotychczas książek o mrocznych czasach nazizmu. Bezlitośnie suche dane, zdawkowe dialogi i wyraziste postacie rzucają upiorne światło na niedostrzegane wcześniej pytania o dwuznaczną neutralność Szwajcarii czy procedury finansowania przejazdów więźniów do obozów zagłady. Faktograficzność "Sonnenschein" przypomina zbieranie materiałów dowodowych w postępowaniu przeciwko Złu i boleśnie uwypukla dramat bohaterów, których życie jest jedynie wypadkową kaprysów historii.
O tym wszystkim opowiada "Sonnenschein". To jednak przede wszystkim odważny gest chorwackiej autorki, która odsłania gorzką prawdę o pochodzeniu setek tysięcy dzieci wojennej zawieruchy. To przejmująca historia o piekielnym planie Himmlera - o stowarzyszeniu Lebensborn, „Źródle życia”, które jako gniazdo idei „Mein Kampf” stało się źródłem cierpienia pokolenia z zakłamaną tożsamością...
Daša Drndić, "Sonnenschein", wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010.
zainteresowałeś mnie tą ksiazką. przy najbliższej okazji poczytam. dopiero teraz dostrzegłam ten aspekt wojny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłem Cię zainteresować tematem. Dodam, że w którymś z zeszłorocznych numerów Krytyki Politycznej ten temat ciekawie poruszyła także Joanna Ostrowska (jest w archiwum internetowym KP), pisała też o tym w "Polityce" (również do wglądu w archiwum tygodnika). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń